Spontaniczność to nie jest dobry pomysł jeśli wyjeżdżasz z Filipin. Zupełnie nie. Moja decyzja o wyjeździe zapadła dość nagle choć w ogóle miałem w planach Nową Zelandię. Chciałem jednak zostać na wyspach miesiąc dłużej.
Ale…
Ponieważ mnie okradano, oszukiwano, grożono mi śmiercią i dwa razy napadnięto w tym raz z dwoma nożami w akcji, pomyślałem sobie, że dość. W pewnym momencie przebrała się miareczka i kupiłem bilet do Hong Kongu.
Zasada podróżowania numer jeden – miej pieniądze. Mieszkanie w slumsach, albo w ich okolicy może i ma swój ezgotyczny urok, ale na dłuższą metę jest stresogenne…
Na lotnisku zostałem zatrzymany, moje walizki zostały gruntownie przejrzane, a ja sam zrewidowany. Profesjonalnie i uprzejmie, ale niezwykle drobiazgowo. Zostałem też naturalnie przesłuchany. Dlaczego, spytałem jak już mi wszystko oddali i powiedzieli, że mogę iść. Rutynowa kontrola, usłyszałem. Bywa, pomyślałem. Przy okazji – tych naklejek z numerem lotu z walizek nie zdejmujcie przed opuszczeniem lotniska… Zły pomysł.
W Auckland wszystko się powtórzyło tylko znacznie bardziej szczegółowo i ze znacznie bardziej drobiazgowym przesłuchaniem. Musiałem dowieść ile mam pieniędzy i generalnie, że nie jestem wielbłądem. Byli bardzo mili, ale znów bardzo drobiazgowi i trwało to wszystko trzy godziny.
Pani celnik wyraźnie się zmartwiła, że nie znalazła śladów narkotyków w mojej walizce…
Zarówno na lotnisku w Hong Kongu jak i w Auckland musiałem pokazać mój bilet wyjazdowy z Nowej Zelandii.
W samolocie wypełniałem specjalny druczek co wwożę, kim jestem i tak dalej. Sprawdzili to detalicznie w trzech różnych agencjach. Zostałem obfotografowany, pobrano moje odciski palców i powiadomiono, że będą mnie sprawdzać na całym świecie w bazach danych przestępców.
Musiałem się tłumaczyć dlaczego nie mam konkretnych planów do zwiedzania skoro jestem turystą i w ogóle o co mi chodzi. Na zakończenie dostałem wizę na trzy miesiące i znów zapytałem dlaczego to wszystko. I ci mi wyjaśnili.
Bo przyjeżdżasz z Filipin. A bilet kupiłeś dwa dni temu. Do tego sam…
Zasada podróżowania numer dwa – nie bądź spontaniczny, miej zaplanowane wszystko dokładnie i bilety kupuj z możliwie dużym wyprzedzeniem. Nawet jeśli chcesz po prostu „spotkać się z krajem” miej dokładny plan swoich spontanicznych eskapad…
Edycja 9.04.2017
I jeszcze jedna zasada…
Zasada podróżowania numer trzy – nie bądź chory. Kiedy jesteś chory wszystko kosztuje znacznie więcej, możesz wytrzymać znacznie mniej i jesteś znacznie słabszy. A spotkasz po drodze różnych ludzi. Na przykład takich, którzy przez głupotę zniszczą wszystkie twoje leki i zostaniesz bez leków, bo bez pieniędzy nie masz dostępu do służby zdrowia i nie możesz kupić nowych lekarstw.
2 myśli w temacie “Jak zostałem poszukiwanym terrorystą czyli trzy fundamentalne zasady podróżowania…”